„A Niebo, Piekło i Ziemia zadrżały gdy starły się dwa miecze…”
Ma wiele imion, Samael, ‘Zdrajca’, ‘Pan życia i śmierci’, Anioł życia i śmierci’, Upadły, Niegodny, następca Lucyfera czy też Następca tronu piekielnego ale moi bliscy znają go jako Kordian, Kordian Zawalski.
Ale może zaczniemy od początku…
PROLOG
Jego dziadek Kordian pochodził z Nowego Jorku i gdy przyjechał do Polski związał się z jego babcią Teodorą. Jego imię – Kordian, jest właśnie po jego dziadku. Ich syn a ojciec Kordiana – Wojciech i jego żona Klara nie byli zbyt zgodnym małżeństwem.
Ciągle się kłócili o różne rzeczy od poważnych spraw aż po jakieś nieistotne kwestie. Na przykład o porządki, krzesła nie tak ustawione, czy przez ciągły brak pieniędzy. Byli biedną rodziną. Kłócili się nie tylko między sobą, ale również z najbliższą rodziną po obydwóch stronach rodzin na przykład o podatki, psy czy majątki.
A w dodatku wciągali w te wojenki swoje dzieci. Najstarszego 30 letniego Michała, młodszą o rok od Michała Sandrę, 17 letnią Nikole i 13 letniego Kordian. Awantury były praktycznie od zawsze.
Michał był najstarszym z dzieci. Miał 30 lata, był szczupłym, niebiesko okim ciemnym blondynem średniego wzrostu. Miał trudny charakter czasami był zaborczy, często kłócił się z Kordianem.
Sandra zaś była rok młodsza od Michała. Niska, ciemna blondynka. Jako nie wyszalała się ze względu na stare czasy bardzo lubiła imprezy.
17 letnia Nikola była niską, ciemną blondynką, była cicha, bardzo wrażliwa. Długo płakała, gdy zdechł jej pierwszy kotek.
Kordian był dość otyłym, wysokim chłopcem o ciemnych włosach. Nosił ciemne bluzy z kapturem i luźne dresowe spodnie. Nie lubił wychylać się ani być w centrum uwagi. Oczy miał koloru niebieskiego…miał.
Samo rodzeństwo również się kłóciło a to o kieszonkowe a to o miłość rodziców i takie tam.
Kordian często miał wrażenie, że nie pasuje do rodziny, że jest z nimi, bo oni nie mieli wyboru. Odczuwał różnice miłości rodziców do niego a do reszty rodzeństwa.
Wszystko się zmieniło, gdy kilka tygodni po 14 urodzinach Kordiana. Ich rodzice przez swoją zawziętość, chciwość i zbyt kurczowe trzymanie się przeszłości (krzywdy, które wyrządziła im rodzina w przeszłości przed narodzinami Kordiana i jego rodzeństwa) rozpoczęli koniec ich wspólnego życia.
Nikola i Kordian zostali odebrani rodzicom przez ich kłótnie z rodziną i odesłani do specjalnego ośrodka wychowawczego. Kordian był niepełnoletni a Nikola została odebrana rodzicom, aby i jej „nie demoralizować”. Jednak nie to było najgorsze. To czego Kordian się nie spodziewał nadeszło miesiąc później. Wychowawcy, czyli opiekunowie i młodzież w ośrodku nie byli źli i dokuczliwi, jednak Nikola i jej brat nie mogli doczekać się powrotu do domu. Ośrodek był wielkim budynkiem, szaro-białym w kształcie litery ‘L’ przypominającym trochę więzienie lub zakład psychiatryczny a to przez wygląd i karty w kilku oknach. Za nim był parking, dosyć duże podwórko a nie daleko był ogromny las. Po miesięcznym pobycie w ośrodku nadszedł czas rozprawy, na której sędzia miała zdecydować, czy dzieci wrócą do rodziców. Wyrok a raczej decyzja rodziców Kordiana była całkowicie inna niż Kordian się spodziewał.
Gdy Kordian wrócił ze szkoły do ośrodka, od razu poszedł zobaczyć się ze siostrą w jej pokoju. Zobaczył, że Nikola się pakuje. Ubrania, kosmetyki słuchawki i inne mniejsze rzeczy wsadzała do dużej, czarnej torby i wstawiła ją pod biurko. Zmieszany Kordian pytał ją kilka razy co robi, czemu się pakuje i czy są jakieś dobre wiadomości od rodziców. Jednak 18 letnia Nikola spojrzawszy na brata nic nie odpowiedziała. I tak skończył się ten dzień. Następnego dnia, po powrocie ze szkoły Kordian zauważył samochód rodziców. Po wejściu do pokoju siostry zobaczył, że rodzice wynoszą rzeczy Nikoli a ona sama jest gotowa do drogi. Kordian ze zdziwieniem zapytał czy już wracają do domu i dwa razy powtórzył, aby na niego zaczekali. Jednak – Klara i Wojciech nie spojrzeli nawet na syna i nic się nie odzywając wyszli z pokoju z tobołkami córki. Za oknem zaczęło mocno padać. Chłopiec wybiegł z ośrodka potrącając ochroniarza i z łzami w oczach pobiegł w kierunku odjeżdżającego auta rodziców. Jednak odjechali dość szybko. Wiedząc, że i tak ich nie dogoni, zwłaszcza że padał mocno deszcz, Kordian stanął w kałuży i moknąc i płacząc Kordian patrzył na odjeżdżający samochód rodziców. Nie mógł uwierzyć, że to się dzieje naprawdę. Przepłakał resztę dnia i nocy. Następnego dnia wstał późno niż zwykle, bo było już po 11. Nie poszedł do szkoły. Zamiast do szkoły to o 12 pojechał do domu rodziców. Gdyż podopieczni ośrodka mogli odwiedzać swoich bliskich i znajomych, ale nie dużej niż kilka godzin. Stojąc pod bramą swojego niegdyś domu zobaczył szczęśliwych rodziców i Nikole witających się z Sandrą i Michałem. Wszyscy wydawali się zapomnieć o najmłodszym z dzieci i nie zastawiając się co z nim będzie radośnie się uśmiechali. Oczy zaszły mu łzami. Po chwili zebrał w sobie siły i wszedł na swoje dawne podwórko. Wszedł do domu i od progu zaczął krzyczeć i przez płacz wypytywać co to wszystko ma znaczyć.
-Dlaczego mnie nie zabraliście razem z Nikola?!
-Dlaczego od razu po mnie nie wróciliście?!
-Zapomnieliście o mnie, że tak tu wesoło?! - Krzyczał. Nie odpowiedzieli na żadne pytanie. Ojciec jedynie zadzwonił do ośrodka, aby przyjechali po Kordiana. Następnie rodzice właściwie wygnali go z domu, który niegdyś był również jego domem. Powiedzieli mu, aby stąd odszedł i nigdy nie wracał. Powtórzyli to samo zdanie 4 razy. W końcu Kordian w płaczu wybiegł z domu a na mostku pojawił się samochód jego wychowawczyni z ośrodka.
Kobieta to wysoka, zgrabna wysoka blondynka o przenikliwych niebieskich oczach i niespotykanym imieniu: Cara. Wtedy wydawała się bardzo miła i opiekuńcza chodź czasem lubiła być zbyt blisko swoich podopiecznych. Kordian wsiadł do samochodu i milcząc wrócili do ośrodka. Wrzeszcząc i płacząc wbiegł do swojego pokoju, położył się na łóżku i nakrył się kordłą pod którą płakał i krzyczał na przemian. Nie mógł się pogodzić z tym, że rodzice a właściwie cała rodzina go porzuciła. Próbował to sobie jakoś tłumaczyć, że na przykład dostali zezwolenie na zabranie tylko jednego dziecka a wybrali Nikole, bo stwierdzili, że ona sobie sama nie poradzi. Była bardzo wrażliwą dziewczyną. A on jakoś to przetrwa. Jednak za każdym razem, gdy próbował ich tłumaczyć zdawał sobie sprawę, że to i tak nie ważne, że powinni coś z zrobić, odwołać się czy coś. Tak minęła deszczowa noc.
Przez pierwszy tydzień od porzucenia przez rodzinę Kordian miał nadzieję, że po niego wrócą. Przez drugi tydzień już tylko płakał. W trzecim tygodniu od zostawienia go, Kordian czuł jedynie złość, żal i nienawiść. I ta nienawiść jest do dzisiaj.
14 letni wtedy Kordian przeanalizował całe swoje życie, w tym ostatnie wydarzenia. Podsuwając doszedł do dziwnych, ale mogłoby się wydawać strasznych wniosków.
Będąc otyłym miał problem na zajęciach W-Fu, w dodatku z powodu wyglądu był często wyśmiewany. Miał ogromne problemy z językiem angielskim i matematyką. Patrząc na jego życie z boku, można stwierdzić, że był po prostu słabeuszem. Zostawili go ci którym ufał, ci których uważał za najbliższych. Mając świadomość, że w obecnym stanie rzeczy nic nie osiągnie postanowił ze sobą skończyć. Gdyby miał ogromną ilość pieniędzy, to mógłby utrzymać się na tym świeci. Mógłby chociaż stać się bezwzględnym, ale bogatym materialistą. To by jakoś go utrzymało na tym świecie. Jednak i pieniędzy nie miał. Miał gdzieś czy ktoś o nim pomyśli, czy nazwą go frajerem, mazgajem, słabeuszem czy tchórzem dlatego że ze sobą skończy. To i tak nie miałoby dla niego już żadnego znaczenia.
Zanim oceni się jego myśli trzeba zadać sobie pytanie jakie jest inne wyjście? Gdzie jest jego miejsce na tym świecie? Skoro nie ma pieniędzy, rodziny, nie jest mega inteligentnym geniuszem ani przystojnym sportowcem. Nie ma nic. Jakie miał wyjście? Na tamtą chwile nie widział innego wyjścia jak popełnić samobójstwo. Był piątek. Kordian wyszedł samotnie na dach ośrodku. Stanął na krawędzi budynku, odwrócił się plecami, zamknął oczy i już był pogodzony ze swoim losem, nie bał się śmierci. Czując jak jego ciało przechyla się i ciesząc się, że już za moment poczuje ogromny, ostatni ból uwolni się stąd otworzył oczy. Widząc swoja wychowawczyni Care która go łapie w ostaniem momencie ogromnie się zdziwił. Cara po złapaniu chłopaka, przygniotła go do ziemi i usiadła na nim aby ten nie mógł się wyrwać. Zmieszany Kordian próbował się wyrwać, ale bezskutecznie. Cara po obezwładnieniu chłopca wbija mu igłę w prawą nogę. Kordian poczuł lekkie ukłucie i po chwili zaczął tracić siły. Nie wiedząc co się dzieje ostatkiem sił próbuje zrzucić z siebie kobietę jednak bez powodzenia. Po kilku chwilach Kordian całkowicie stracił przytomność.
Wkrótce Kordian się obudził, nie wiedział, ile godzin minęło od utraty przytomności. Szybko się zorientował, że jest przykuty do krzesła, na którym siedział. Pomieszczenie, w którym był, było dość duże i upiorne. Wszędzie jakieś łańcuchy, podarte ubrania, plamy krwi na podłodze, noże, obcęgi i tego typu narzędzia. Na wprost Kordiana była dziura podobna do studni tyle że zastawiona kratami. Nad dziurą wisiały grube łańcuchy przytwierdzone do sufitu. Na łańcuchach również była widoczna krew. Chłopak poczuł również, że jest cieplej niż zazwyczaj.
Około po godzinie do pomieszczenia przyszły one…
Cara – opiekunka Kordiana z ośrodka wyglądała zupełnie inaczej. Jej włosy splecione w warkocz, spojrzenie pełne zachwytu, ale i dzikiej agresji. Była ubrana w jakiś dziwny ciemno czerwony lub brązowy skórzany strój. Przy pasie miała kieszenie, sztylety i 2 dziwny „bicze” z łańcuszkami na końcu rękojeści.
Wysoka, ciemna blondynka, o zielonych oczach w czarnym stroju z kieszeniami, sztyletami i mieczem na plecach. Przedstawiła się jako
Alice.
Analija – wysoka brunetka również w czarnym stroju, mieczem na plecach i bronią przy pasie. O mrocznym, pełnym pogardy spojrzeniu.
Hana Goldenberg – ciemna blondynka o niebieskich oczach. W jej spojrzeniu było coś dziwnego. Jakby chłód i pożądanie w jednym.
I ostatnia Konstancja – brunetka o dzikim spojrzeniu, miecz w prawej dłoni i broni w lewej.
Wszystkie kobiety były młode, wysokie, piękne zgrabne, ale i przerażające.
Kobiety wyjaśniły Kordianowi, że są siostrami, częściej znane jako
„Mroczne siostry”. Najstarsza jest Analija miała 30 lat, kolejno są Hana, Konstancja, Cara i Alice. Każda siostra jest rok po roku. Wyjaśniły chłopcu kim a właściwie czym są -
Mutantkami o potężnych zdolnościach wykraczających najtęższym umysłom tego świata. A w dodatku przywódczyniami tajnej organizacji, której macki wpływów sięgały cały świat i wciąż się rozrastały. Organizacja
„Paket smerti” czyli
Wataha Śmierci, której przewodziły tworzyła mutantów – nadludzi o niesamowitych zdolnościach w ogromnie bolesnych eksperymentach jakich człowiek mógłbym się dopuścić.
ataha śmierci składała się z danych kast wojowników:
Najniżej –
zwykli mutanci niżsi. Podzieleni na kategorie 1-5 ze względu swoje moce. Większość straciła nad sobą kontrole, cofnęła się w ewolucji i zachowuje się podobnie do zwierząt. Wyglądem też przypominają zmutowane zwierzęta. Jednak od ludzi są 5 razy szybsi, silniejsi i wytrzymalsi.
Wyżej są
Mutanci wyżsi kategorii 5-10 są 5 razy lepsi od mutantów niższych kategorii. Władają takimi zdolnościami jak telepatia czy telekineza na określony zasięg, wiązki lasera w oczach, niewidzialność itp.
Po mutantach wyższych wyżej w hierarchii są
Tytani – rasa olbrzymich, pożerających ludzi humanoidów. Przypominają nagich ludzi. Zazwyczaj poruszają się na dwóch nogach, a ich kończyny oraz pozostałe cechy zewnętrzne są bardzo podobne do tych, których można spodziewać się u człowieka, z tą tylko różnicą, że wszystkie są w pewnym stopniu zdeformowane (duże głowy, niewielkie kończyny itp.). Wielu tytanów ma bardzo szerokie usta z szeregiem kwadratowych zębów. Zdecydowana większość tytanów ma męską sylwetkę, jednak żadne z nich nie posiadają organów rozrodczych. Co dziwne atakują tylko ludzi, zwierząt czy roślin nie pożerają. Zwykle osiągają wysokość od 3 do aż 15 metrów. Nie wiadomo, jak powstają ani czego dokładnie chcą.
Przewyższającymi tytanów są
Zimowi żołnierze – ludzie poddawani śmiertelnym eksperymentom i trenowani w ostrym rygorze. Znają każde style walki. Doskonale posługują się bronią palną i bronią palną. Są tworzeni by przejmować całe kraje. Są w stanie w 1 noc obalić rząd i przejąć władze w kraju i nikt się nie zorientuje.
Wyżej są
Mord-Sith – Elitarna grupa kobiet oraz straż przyboczna Mrocznych sióstr.Mord - Sith wierzą, że ich jedynym celem w życiu oraz po śmierci jest służba swoim paniom. Torturują również nowych „rekrutów” siłą porwanych ludzi do organizacji. Mord-Sith posiadają niespotykany zabójczy wygląd i charakter. Noszą obcisłą, skórzaną zbroję w kolorze czerwonym, rzadziej białym. Biel noszą, gdy wystarczająco przeszkoliły ofiarę, która na wskutek bólu posługuję się instynktem zwierzęcym. „Tresura” to bolesny trening przy pomocy
Agiela - Oręż Mord-Sith z wyglądu przypominający bicz. Dzięki mocy Mrocznych sióstr zadawał on niewyobrażalny ból. Porwani byli poddawani tresurom właśnie tym narzędziem. Bezpośredni cios w serce, zatrzymywał ich akcję co skutkowało śmiercią. Również kontakt agiela z głową mógł mieć fatalne skutki np. paraliż, a nawet śmierć.
Mord-Sith również przy pomocy Agiela katowały swoich niewolników.
Szkolenie Mord-Sith rozpoczyna się już w dzieciństwie. W wieku około 10 lat zostawały wybierane spośród najbardziej nieagresywnych, potulnych i łagodnych dziewczynek, a następnie zabierane do Watahy.
Przechodziły przez trzy etapy szkolenia:
Pierwszy: Dziewczynki były tresowane za pomocą Agiela. Miało to nauczyć panowania nad bólem. Dręczono je również psychicznie aż do początkowej uległości. Miało to złamać ich cele i narzucić własne zasady.
Drugi: Polegał na długim i brutalnym nękaniu matki na oczach dziewczynki. Ofiara była torturowana aż do śmierci. Miało to na celu wyeliminować współczucie.
Trzeci: Kiedy adeptka była odpowiednio przeszkolona z pozostałych dwóch prób, czekała ją ostatnia - zabicie swojego ojca. Wówczas dziewczynka dostawała Agiel, którym musiała wykonać egzekucję. Gdy ojciec dziewczynki zostanie uśmiercony za pomocą zabójczego narzędzia, wtedy adeptka staje się pełnoprawną Mord- Sith.
Zadaniem Mord-Sith było również porywanie 10 letnich chłopców by mogły ich trenować a organizacja zyskuje w ten sposób kolejnych żołnierzy.
Na równi z Mord-Sith są
„Czerwoni jeźdźcy” częściej znani jako
„Dziki gon” - pędzący po niebie orszak upiorów dosiadających szkielety koni gdy wysyłają swoje duchowe emanacje na pole walki zamiast osobiście się stawić. Mutanci lub elfy nie z tego świata – do końca nie wiadomo czym są, skąd przybyli i czego chcą. Sama ich obecność wywołuje ataki szału oraz paniki, które powodują przyłączenie się do tego orszaku. Noszą zbroje przypominające szkielety, posiadają
nawigatorów – używających technik do teleportacji. Nie zwykle silni i wytrzymali. Ich zabójcza prędkość jest poza jakiekolwiek wyobrażenia.
Obok Dzikiego gonu i Mord-Sith są
Demony – istoty zbiegłe prosto z piekła, które sprzeciwiły się Luferowi – królowi Piekła. Prawdziwe demony zostały stworzone przez Lilith. Demonami mogą zostać również ludzie o wybitnie mocnej psychice po śmierci, jednak za życia muszą odpowiednio mocno zgrzeszyć np. dopuścić się ludobójstwa. Z reguły im starszy demon tym jest potężniejszy, ale zdarzały się przypadki gdzie młode demony są potężniejsze.
Najwyżej w hierarchii są
Mroczne siostry: Analija, Hana, Cara, Konstancja i Alice. Wszystkie posiadały moc przez to, że urodziły się mutantkami. Tak podopieczni Xmenów. Dzięki niej są wstanie używać różnych technik i tworzyć nowe. Posiadają techniki wspólne- każda z sióstr ma taką samą. Na przykład telepatia, telekineza, ogromna siła fizyczna , niezwykła prędkość i wytrzymałość. Czy też technika prętów. Polega ona na wystrzeleniu nanometrowych prętów niedostrzegalnych dla ludzkiego oka i gdy te się wbiją w ciała przeciwnika natychmiast zostają powiększone co powoduje ogromną ilość zadanych obrażeń. Technika ta jest niezwykle szybka i prawie w ogóle nie da się jej uniknąć. Kolejnymi technikami którą zna każda z sióstr są:
spowiadanie i kontrola nad
Alfą. Opanowały do perfekcji każdy styl walki przy tym wymyślając własne. Posługują się bronią palną i białą. Ale kobiety posiada również indywidualne zdolności. Np. Cara posługuje się Agielem by torturować swoje ofiary a Analija używa 2 mieczy.
Po wyjaśnieniu czym są kobiety zaczęły katować chłopca. Biły go pałkami, agielem, pięściami w wszystkim co miały pod ręką. Uderzały wszędzie. W głowę, brzuch, kark, nogi, ręce, wszędzie. Kordian został pobity na tyle że znowu stracił przytomność.
Gdy się obudził wisiał już na łańcuchach nad dziurą. Z czoła i ust spływała mu krew. Oczy miał podbite, 2 zęby wybite, 3 złamane żebra i złamaną lewą nogę. Stała przed nim Cara. W dłoni miała już przygotowany agiel. Oznajmiła mu zaczyna jego tresurę. Szybkim ruchem uderzyła nim Kordiana w twarz tak mocno że chłopak odwrócił twarz. Silny cios rozciął mu Policzko. Następnie przyłożyła agiel do klatki piersiowej chłopca wywołując ogromny ból, który z kolej wywołał u Kordiana agonalne wręcz krzyki. Uderzyła znowu. Kordian plując krwią spytał mdlącym głosem:
- Kim wy jesteście? Dla…Dlaczego to robisz?
Cara z uśmiechem jakby czekała na to pytanie:
- Jesteś mi potrzebny. Będziesz nam służył i zaczęła się szyderczo śmiać. Kolejne jej ciosy padły na wątrobę, żołądek, twarz i kolana. Tortury trwały całą noc. Cara w ogóle nie sprawiała wrażenia zmęczonej a wręcz przeciwnie. Z każdym ciosem czuła zachwyt i rozkręcała się coraz bardziej.
Kordian zemdlał znowu. Kolejnego dnia obudził się na podłodze przykuty do kaloryfera.
Myślał, że miniona noc była najgorsza w jego życiu i nie spodziewał się że to dopiero przedsmak tego co go czeka. Tortury były kontynuowane przez Care. Z kolejnymi dniami dołączała się reszta sióstr przez co Kordian kilka razy był bliski śmierci.
Główną bazą watahy jest baza blisko oazy na Saharze.
Kolejnymi próbami przetrwania i testami selekcyjnymi było uwiezienie jeńców w kontenerze. Kordian wraz z 16 kobietami: Aldoną, Marią, Alicją, Wiktorią, Weroniką, Moniką, Darią, Ewą, Janiną, Zofią, Sophią Zuzanną i Olivią zostali przewiezieni do Maroko i zamknięci w kontenerze. Kobiety miały od 16 do 28 lat. Po zamknięciu kontenera wypuszczało się kontener do morza na ponad półtora miesiąca. Więźniowie zapasów jedzenia i picia mieli jedynie na kilka dni. Noce by mroźne. Chłód i osłabienie torturami połączone z niewielkimi zapasami jedzenia powodowały ostrą selekcje przeżywalności pływającego więzienia. Nawet przy najdokładniejszym racjonowaniu żywności i tak nie starczy jej na pełen etap. Dlatego jeńcy robili co mogliby pożywienia starczyło jak najdłużej. Osłabienie organizmu szybko doprowadziło do pierwszych omdleń i zgonów w „drużynie” Kordiana. Kobiety wydawały się być bardzo zgodne co do tego kto ma i kto musi przeżyć. Co było bardzo dziwne, bo zazwyczaj ludzie w chwilach zagrożenia życia zbytnio nie myślą o innych. Wiec dbałyby Kordian zjadł na tyle by mieć siły i żyć. Sobie odejmowały od ust i karmiły Kordiana. Dbały o niego. Ogrzewały go własnymi ciałami otulając go w czasie nocy. Po skończeniu się zapasów codziennie umierała jedna z kobiet. Czasem 2 jednej nocy. Pozostali musieli spać i żyć obok zwłok przyjaciół. Reszta starszych kobiet, gdy już nie było jedzenia poiły chłopaka własnym mlekiem. Przez wymyślne tortury i specyfiki podawane kobietą, ich hormony zaczęły działać pod odpowiednie dyktando Mord-Sith.
Jeńcy stopniowo umierali. W ostatnie 2 tygodnie zostały już tylko 6 z kobiet i Kordian. Pewnej nocy pozostałe przy życiu zakładniczki otuliły Kordiana by uchronić go od śmierci przez zimno.
Rano Kordian obudził się będąc otulonym przez martwe kobiety. Przestraszył się i szybko zrzucił je z siebie. Po kilku chwilach trochę się uspokoił i odsunął martwe przyjaciółki na bok. Ostatnie dni spędził leżąc i śpiąc obok ciał kobiet, które go chroniły.
Kilkanaście godzin przed dopłynięciem do celu będąc wyczerpany i pogodzony ze śmiercią zemdlał.
Obudził się na plaży, gdy wyrzucili jego i martwe ciała podróżniczek na brzeg plaży.
Następne kilka dni przeleżał w lochu dostając tylko tyle jedzenia by przeżyć. Następnie Cara znowu zaczęła jego tresure. Biła szybko, mocno i bez litośnie. Agiel zadawał ogromny ból chłopakowi. Znowu tracił siły, ale gdy już miał stracić przytomność Cara raziła go prądem puszczonym po łańcucha z sufitu rzędu kilku dziesięciu woltów. Uderzała raz za razem.
Gdy krew spływała Kordianowi z ust, Cara zmusi go do długiego pocałunku jednocześnie przykładając i przytrzymując dłuższą chwile Agiel pod brodę chłopaka. Agiel zadał ogromny ból, tworząc ranę wielkość ręki. Cara choć miała bezpośredni kontakt z ciałem swojego niewolnika wydawała się nie czuć ból. Wydawać by się mogło, że nawet to ją podnieca. Po chwili oderwała swoje usta od ust chłopaka, zaśmiała się i uderzyła znowu.
Kolejną próbą było „polowanie”. Na ok. 1km otwartej przestrzeni na pustyni wypuszczano 100 osobową grupę nowych jeńców. Byli uzbrojeni w małe karabiny z 10 sztukami amunicji, która nie zabijała a tylko ogłuszała. Po minucie za uciekinierami ruszyła 300 osobowa grupa żołnierzy Watahy by dać grupie trochę czasu na ucieczkę. Celem tej próby było kolejne wyeliminowanie słabeuszy, którzy przetrwali próbę kontenera. Żołnierze byli wyposażeni w broń z pełnymi magazynkami ostrej amunicji. Na rozkaz Analij strzelali do uciekających. Co 30 sekund dawali im uciec na większą odległość a potem znowu strzelali. I tak w kółko.
Przyszli żołnierzy mieli tylko tyle nabojów by ogłuszyć wrogów i dać sobie i innym szanse na ucieczkę kawałek dalej. Przy oddawaniu strzałów klękali, żeby lepiej widzieć i celować w odpowiednich wrogich strzelców. Ludzie padali jak muchy.
Kordian słyszał krzyki i błagania o pomoc zza pleców i z każdej strony. Słyszał świst kul obok swojej głowy. Widział przed sobą biegnących i po chwili padających towarzyszy. Podczas tego morderczego biegu ginęły kobiety, dzieci, dorośli dosłownie każdy.
Z grupy Kordiana ze 100 ludzi przetrwało jedynie 24. W tym
Kordian, Rita i Oscar. Po nich biegła kolejna setka. Tym razem przeżyło 13. Z kolejnych polowań pozostawało 9 i 3 i 5 ludzi.
Kordian od początku pobytu w organizacji nosił obręcze od kajdan nad łokciami, na nadgarstkach. Na szyi miał
Rada’han – obroże która blokuje zdolności mutantów, ale i nie tylko. Na głowie od lewego do prawie strony głowy miał specjalny pas, który był połączony z wyżej wymienionymi elementami i razem były nazywane kajdanami. Zadaniem zestawu było rażenie prądem wysokiego napięcia ofiary, gdy zechce tego któraś z sióstr używając techniki na znamionach. „Pilotem” do zestawu również jest ostrze w kształcie krzyża, które zaraz po użyciu razi ofiarę prądem a ta pada na podłogę i miota się z bólu.
Po polowaniu tresure kontynuowały Konstancja i Hana. Przykuły chłopca do słupa i do podłogi tak by klękał. Konstancja kopnęła chłopaka tak mocne, że Kordian wypluł ząb. Następnie Hana kopiąc go w głowę i w końcu stając na niej zmusiła swojego „ucznia” do wymiotowania krwią.
Cara specjalizowała się w tresurze Mord-Sith podczas treningu Kordiana, Hana i Konstancja uczyły go wszystkich styli walk. Alice uczyła go języków w dość nietypowym i morderczym treningu. Ponieważ każdy żołnierz organizacji musiał biegle posługiwać się (biegle pisać i czytać) w takich językach jak: angielski, niemiecki, rosyjski, hiszpański, francuski, włoski, portugalski, litewski, chiński, japoński, łotewski czy łacinę. Musie posługiwać się też wymarłymi językami takimi ja kanan, język milyjski, pruski, sumeryjski i bo. W mniej niż 2 tygodnie Kordian przez rygorystyczny trening opanował każdy język do perfekcji.
Po 2 tygodnia wszystkie siostry zaczęły wspólną tresure Kordiana.
Były szybkie, dla ludzkiego oka w ogóle nie zauważalne. Używając cienkich ostrzy cięły ciało chłopaka z chirurgiczną precyzją. Gdy w końcu Kordian padł na kolana, podeszła do niego Analija, chwyciła go za twarz i spojrzała prosto w oczy. Kordian spojrzał na kobietę z pogardą i gdy tylko odwrócił wzrok, zdzieliła go w twarz a chłopak upadł.
Kolejnego dnia Analija zaczęła trening chłopaka. Również szkoliła go w różnych stylach walki. Można by wymieniać i wymieniać, ale wymienić można Kung Fu, Karate, Brazylijskie jiu-jitsu, zapasy, ogólne techniki walki wręcz itp. Szkoliła go również w używaniu broni białej jak miecz samurajski, maczeta, sztylet, włócznia, sai czy kunaie i rzuty shurikenami.
3 próbą było przeciągniecie Kordiana po pustyni. Cara i Analija przykuły go z tyłu auta terenowego, na 2 metrowym łańcuchu by miał jakąś „swobodę”. Rozpędziły auto tak żeby Kordian musiał biec dosyć szybko. Po minucie szybkiej jazdy zatrzymały się znienacka a Kordian zderzył się z tyłem samochodu i upadł. Samochód znowu dziarsko ruszył, a że chłopak leżał na piasku to zaczęło go wlec ziemi. Kordian był tak ciągnięty 3 minuty. Potem znowu auto się zatrzymało, aby chłopiec mógł się podnieść. I tak w kółko.
Próba trwała 2 dni. Drugiego dnia Cara i Analija zatrzymały samochód i przyciągnęły Kordiana do przedniego koła. Chłopak błagał o szklankę wody jednak kobiety nic.
Analija podeszła do chłopaka i wyciągnęła rękę z butelką wody a raczej jej resztką w stronę Kordiana. Gdy ten już chciał chwycić butelkę, Analija wykręciła mu rękę i wylała resztkę wody na głowę chłopaka po czym spojrzała na niego z pogardą i się szyderczo uśmiechnęła. Następnie ruszyły znowu. Chłopak tracił siły co chwile aż zemdlał pod wieczór.
2 dni później przyszedł czas na 4 próbę. Alice, Konstancja i Hana wywiozły Konrada do Syberii i przykuły Kordiana do słupa, na wzgórzu. Chłopak miał na sobie tylko krótkie spodnie. Bez koszulki, czapki, skarpet czy ciepłych spodni. Miał wytrzymać na mrozie kolejne 2 dni. Jednak przywódczynie Watahy zabrały go w połowie drugiego dnia. Kordian miał odmrożone ręce, nogi i policzka. Jego oddech był płytki.
Kolejnymi torturami by złamać psychikę 14 latka było podawanie mu różnych alkoholi w ogromnych ilościach. Zmuszały go do picia tak wielkich ilości alkoholu, że nawet najtwardsza głowa w końcu by padła. Po litrze wódki Kordian zaczął wymiotować. Po litrze wódki, 3 winach, 2 szampanach i 4 niemieckich piwach zasnął. Upijały go do nieprzytomności przez następny tydzień. W końcu udało im się osiągnąć zamierzony skutek – uzależniły chłopaka od alkoholu. Kordian często zamiast wody do przepicia jedzenia dostawał kubeł czystej wódki.
Po alkoholu przyszedł czas na narkotyki. Analija podawała mu najpierw miękkie narkotyki – na przykład kokainę i amfetaminę. Ale już po 3 dniach przeszły do twardych – heroinę, opium czy morfinę. Tutaj również odniosły sukces. Kordian uzależnił się od narkotyków tak bardzo, że bez nich dostawał ataków paniki, omamów, halucynacji i bezsenności.
Bardzo częstym źródłem nowych żołnierzy Watahy były dzieci z ośrodków wychowawczych czy domów dziecka. Ponieważ tacy rekruci byli najlepsi. Nikt ich nie szukał, nikt za nimi nie płakał. Zbudować porzuconego, złamanego i zniszczonego człowieka na nowo daje silnych i lojalnych żołnierzy.
Kolejną próbą były
„walki psów” – nielegalne walki w podziemiu w klatkach na śmierć i życie. Nazwa wzięła się od poniżającej i traktującej walczących gorzej niż psy.
Kordian choć przegrywał pierwsze walki nadal trzymał się przy życiu dzięki „opatrzności” Mrocznych sióstr. Mimo to często był w ciężkim stanie. Kolejne walki w większości wygrywał, lecz nie zabijał swoich przeciwników co zazwyczaj spotykało się wygwizdywaniem przez publiczność i pogardą mistrzyń Watahy. Walki były ustawiane co kilka dni, czasem tygodni.
Wkrótce do treningu Kordiana dołączyli się
Eredin – król Dzikiego gonu. Wysoki, w zbroi przypominającej lodowe kości, nosi długi ciężki miecz. Nosił maskę w kształcie czaszki, która zmieniała Eredinowi głos, dzięki któremu zwieksza starch w swoich ofiarach. Kilkanaście razy szybszy niż zwykły żołnierz gonu i kilkaset razy szybszy niż zwykły człowiek. Jednak jest wolniejszy niż jego mistrzynie.
A także
Jihmi Bucky Barnes, kapitan Zimowych żołnierzy. Jihmi miał długie, brązowe włosy, metalową a właściwie biomechaniczną lewą rękę. Jego atutami były szybkość, siła i potężny refleks.
Podczas treningów prowadzonych przez Mroczne siostry, Eredina, Bucky i paru mutantów wyższej kategorii Kordian stawał się z dnia na dzień coraz lepszy. Coraz szybszy, silniejszy, wytrzymalszy, jego refleks przechodził ludzkiej pojęcie, innymi słowy stawał się coraz potężniejszy. Ze słabego, otyłego, wrażliwego chłopca, który nic nie potrafił, miał 2 lewe ręce, nikogo i nic nie mającego stał się jednym z najlepszych o ile nie najlepszym zabójcą i żołnierzem Watahy śmierci. Choć do tamtego momentu nikogo jeszcze nie zabił.
Nikt z kast poniżej Mord-Sith nie mógł się z nim mierzyć. Wygrywały z nim tylko Mroczne siostry, Eredin i Bucky.
Pokonanych przeciwników traktował z szacunkiem i honorowo co nie podobało się Analij i jej siostrom. Podobnym wysokim poziomem umiejętności wykazywali się Rita i Oscar więc zostali przydzieleni do drużyny Kordiana. Drużyny nowych członków organizacji dzielono na 3 czasem 4 osobowe drużyny.
Zespół Kordiana był
zespołem 107. Rita i Oscar mieli 15 lat, Kordian 14. Wkrótce by ich przetestować w boju zostali wysłani do małej wioski w Afryce by porwać dzieci na nowych rekrutów, okraść i spalić wioskę. Wraz drużyną 107 wyruszyli żołnierze Watahy starszych od nich stopniem i stażem służby, żeby mieć ich na oku i cały czas kontrolować ich działania. Żołnierzy było sześciu:
Cohen, Jamari, Daro, Lara, Zora i Stanley. Wyruszyli razem z drużyną 107.
W wiosce rozpoczął się totalny chaos. Drewniano-słomiane dachy domów płonęły, dzieci płakały, matki krzyczały za swoimi dziećmi.
Posłańcy Watahy weszli do jednego z jeszcze nienaruszonych domów. Była tam na oko 17 letnia dziewczyna
Aisha, jej brat 11 letni
Kondo i ich rodzice.
Jamari wydał rozkaz młodemu Zawalskiemu. Kordian miał zabić dziewczynę na oczach jej bliskich. Potem mieli zabrać jej brata.
W domu została rodzina Aishy, 3 żołnierzy i Kordian, reszta wyszła na zewnątrz, ale obserwowali sytuacje przez otwarte drzwi.
Kordian wyciągnął miecz, uniósł go i spojrzał Aishi w oczy. Po chwili padł na kolana i wyrzucił swój miecz na bok. Odmówił wykonania rozkazu.
To się nie spodobało żołnierzom, którzy ich pilnowali. Chwycili Kordiana, zbili na szybko krzyż, który następnie przybili do ściany. Dosłownie ukrzyżowali chłopaka. Wbijali grube gwoździe w jego nogi i ręce. Kordian krzyczał z bólu prawie zwierzęcym głosem. Z nóg i rąk Kordiana powoli spływała krew.
Następnie pochwycili dziewczynę i zrobili jej
TO na jego oczach. Wtedy to Kordian po raz pierwszy stracił kontrole. Zerwał się z krzyża mimo ogromnego bólu. Działał jak w jakiś amoku. Gdy odzyskał świadomość wszyscy w pomieszczeniu byli martwi, z wyjątkiem jego. W zakrwawionych rękach trzymał swój miecz, z którego również ociekała krew. Po kilku chwilach przypomniał sobie co się właśnie stało. Padł na kolana przed ciałem Aishy i zaczął płakać i przez szloch pytać siebie:
- Co ja najlepszego zrobiłem zrobiłem?
Po kilku chwilach przypomniał sobie, że tuż po ukrzyżowaniu go i po ataku na Aishe, Cohen, Jamari i Daro, którzy byli w domku dość mocno zranili jej rodziców. A jej brat przypadkiem dostał mieczem od Daro. Kordian w szale zabił 3 morderców i dobił Kondo.
Choć byli mordercami, służącymi Analiji i jej siostrom to Kordian żałował, że ich zabił. Bo pomimo doktryny, którą usiłowali mu wciskać, wszyscy byli tacy sami, wszyscy byli ludźmi.
Gdy Kordiana wyprowadzili pozostali żołnierze na dwór, chłopaka zwymiotował na buty Lary. Natychmiast pomogli mu Rita z Oscarem.
Po tej misji jako kara za sprzeciw dowódcy misji były 2 tygodnie spędzone w izolatce w więzieniu w Niemczech, gdzie Kordian był stale katowany. Po więzieniu przyszedł czas na 2 tygodnie w szpitalu psychiatrycznym, gdzie chłopak był szprycowany silnymi psychotropami by go stłumić.
Wataha śmierci miała tak potężne wpływy, że jej macki sięgały do każdego miejsca na świecie, w każdej dziedzinie życia. Od komendantów policji, przez dyrektorów szpitali psychiatrycznych czy więzień aż po sędziów. Owi poplecznicy albo byli przekupywani, albo szantażowani, albo zastraszani. Często pomagali organizacji też sami z siebie.
Po pobycie w szpitalu dla chorych psychicznie i więzieniu Kordian musiał przejść przeszczepy lewej nerki i wątroby.
Kolejną próbą czy też torturami było w pewnym sensie pranie mózgu. Alice wraz z Konstancją przykuły Kordiana do stołu, unieruchamiając głowę dwoma pasami przyczepionymi do stołu, faszerując go różnymi narkotykami zmuszały go do oglądania filmów, które słabych psychicznie ludzi zmieniają nie do poznania. Kordian widząc ludzi mordujących i zjadających innych ludzi krzyczy wniebogłosy, krzyczał, gdyż zdrowy osąd i jasny umysł odebrały mu narkotyki.
Kolejną torturą ze strony Analiji i jej sióstr była siostra Oscara. Na środku placu ustawili drużynę 107 kilka strażników i Mord-Sith. 8 letnią Arianne, młodszą siostrę Oscara. Mord-Sith zrobiły coś strasznego. Przyprowadziły 4 duże, wygłodniałe wilki. Rzuciły małą Arianne psom na pożarcie. Wilki gryzły dziewczynkę wszędzie. Po głowie, twarzy, rękach, nogach. Arianna krzyczała i płakała. Kazali na to patrzeć jej bratu i jego drużynie. Oscar na początku chciał się wyrwać z rąk strażników, ale skuli mu nogi i ręce. Z szoku padł na kolana i błagał by oszczędzili jego siostrzyczkę. Nie słuchali. Kordian ze łzami w oczach i w szale nienawiści próbował się wyrwać strażnikom i po chwili się mu to udało się strażnikom, odgonił psy i zabił jednego ze strażników trzymających psy. Po chwili Kordian otrzymał bolesny cios w brzuch od Cary i upadł. Niestety dziewczynka była już martwa. Kordian wstając z kolan wykrzyczał z żalem i nienawiścią w oczach:
- Dlaczego?! Ona miała 8 lat! 8 lat do cholery!
Po całym zajściu wrzucili ciało Ariany do pobliskiej rzeki.
Tak skończył się ten straszny dzień.
Pół roku od porwania Kordiana przyszedł czas na jego
mutacje genetyczne – podanie mu mutagenów, które zwiększają szybkość, siłę i wytrzymałość pacjenta.
Wataha Śmierci stworzyła
2 mutageny:
Pierwszy – słaby, choć w porównaniu z normalnymi ludźmi to osoba, której go podano przewyższała nawet najlepszych ludzi kilkoma poziomami. Pierwszy mutagen był łatwy do kontrolowania przez co na przykład u większości „pacjentów” nie zmieniał ich fizycznego wyglądu i nie tracili oni ludzkich cech, ale, zdaniem przywódczyń Watahy dawał za mało efektów.
Więc Wataha Śmierci stworzyła
Drugi mutagen – znacznie potężniejszy niż pierwszy. Ale jego kontrola była prawie niemożliwa. Prawie zawsze zmieniał cechy fizyczne i ludzkie „pacjentów”. Owe badane obiekty po podaniu mutagenu z czasem przypominały zdziczałe zwierzęta niż ludzi.
Jednak wszystkie obiekty które otrzymały Pierwszy lub Drugi mutagen były posłuszne Mrocznym siostrom.
Do opanowania mocy nabytych przy mutacji bez względu, którym mutagenem nowi mutanci musieli być bardzo silni fizycznie i psychicznie a w dodatku w odpowiednim wieku. Według badań Watahy im mutant jest starszy tym trudniej jest mu opanować swoje moce. Dlatego powinni zacząć rygorystyczne treningi od 6 lat do maksymalnie 16 roku życia. Po tej granicy ich siła rośnie a szanse na opanowanie mocy drastycznie spadają.
Każdy z przyszłych mutantów a potem żołnierzy Watahy po wielu specjalistycznych badaniach miał określoną ilość podania obydwóch mutagenów. Podanie za dużej ilości mutagenu sprawi ogromy ból „pacjentowi” a w krótce długą śmierć w bólach. Przekroczenie minimalnej granicy ilości mutagenów - za małej ilości również skutkuje śmiercią.
Mroczne siostry zazwyczaj podawały najpierw słabszy mutagen, oczywiście określoną dawkę a następnie, jeśli jego efekty nie były zadowalające podawały silniejszy. Z racji, że ilości mutagenów nie można dawkować na kilka razy, bo zniszczy to organizm pacjenta czasem podawały oba mutageny podczas jednej mutacji.
Minimalna ilość wynosiła 30 mg a najwyższa 137.8 mg każdego z mutagenu.
Jednak przed mutacją Kordian musiał przejść jeszcze jeden, bolesny etap –
naznaczenie.
Wszystkie siostry zebrały się w dużej, ciemnej sali ze stołem na środku. Wokół stołu były dziwne urządzenia z łańcuchami, służące do przetrzymywania ofiary.
Analija i Konstancja rozebrały do połowy od góry i rzuciły Kordiana na stół tak by leżał na brzuchu. Skuły mu ręce, nogi a w dodatku unieruchomiły mu dłonie i palce przyczepiając do palców u ręki małe, ale mocne łańcuchy.
Każda z sióstr wzięła ostrze, norze wykute w piekle a następnie zaczęły rytuał. Zaczęła Analija. Wyryła w skórze na ciele chłopaka jedno słowo a następnie oznajmiła:
- Od teraz Twoje nowe imię to Samael!
Następnie Cara wyryła na jego plecach napis „Pan życia i śmierci’’ i powtórzyła to nagłos:
- Staniesz się Panem życia i śmierci!
Kolejna była Hana, która wycięła mu na plecach „Anioł życia i śmierci’’ i wypowiedziała:
- Staniesz się Aniołem życia i śmierci!
Konstancja wyrzeźbiła mu kolejne jego imię – „Niegodny” - wypowiedziała:
- Twoje nowe imię: Niegodny!
Zaś Alice wycięła mu na plecach herb Watahy Śmierci – napis „Paket smerti – Wataha Śmierci” a wokół 5 głów wilków i to wszystko otaczała duża głowa wilka. I wypowiedziała słowa:
- Od teraz należysz do Watahy!
W dodatku każda z kobiet wycinała Kordianowi swoje inicjały na łopatkach. Gdyby tego jeszcze było mało wszystko to co mu wycięły na plecach ostrzami piekła przypaliły rozgrzanymi stemplami z metalu piekielnego na długich drążkach by oznaczenie się utrwaliło. Przypominało to oznaczenie bydła.
Kordian krzyczał z bólu spowodowanym wycinaniem od skóry aż po mięso. Płakał, szarpał się jednak bez skutku. Gorący metal przypiekający jego ciało sprawił, że zaczął krzyczeć najgłośniej jak potrafi.
Następnie odwróciły chłopaka na plecy i wycięły mu swoje inicjały na dłoniach a następnie powtórzyły proces z przypalaniem. Przez łańcuchy na palcach i nadgarstkach nie mógł się wyrwać. Gdy Kordian leżał na plecach świeżo zrobione rany bolały jeszcze bardziej przez nacisk. Ostatnim etapem było wycięcie Pentagramu na środku klatki piersiowej chłopaka przez Analije. Weszła na niego i gdy kobieta już kończyła wyżynać znak na ciele chłopaka, Kordianowi udało się oswobodzić ręce i chwycić ostrze Analij broniąc się przed dokończeniem mrocznego symbolu. Walczył z nią chwile, jednak wyczerpany ogromnym bólem nie mógł wygrać i dobrze o tym wiedział. Dlatego ostatkiem sił uniósł jedną ręką ostrze trzymane przez Analije a drugą ręką uderzył od boku między rękami przeciwniczki a ostrzem, tym samym łamiąc ostrze na 2 części. Po chwili Analija zeszła z chłopaka i wykrzyczała co on zrobił i jak śmiał to zrobić. Jednak po chwili ciszy Analija znów wzięła rozgrzany metal piekła z symbolem pentagramu i przyłożyła do klatki piersiowej chłopaka. Kordian znowu krzyczał niemiłosiernie. Chwile przed utratą przytomności usłyszał głos wszystkich kobiet, które jednocześnie wypowiedziały słowa:
- Teraz należysz o Watahy Śmierci, należysz do nas!
I chłopak zemdlał.
Jednak to co przeżył nie było najgorszym. Najgorsze było dopiero przed nim…
Dwa dni później przyszedł czas na mutacje. Zabrali Kordiana do tego samego pomieszczenia, gdzie nadano mu znamiona. Przykuto do stołu kilkoma łańcuchami, aby nie mógł się oswobodzić. Analija wbiła mu w obie ręce kilka kroplówek, aby wprowadzić mutageny do żył Kordiana. Jego mutacja była inna niż wszystkie dotychczasowe. Między innymi dlatego, że Kordian dostał
276 mg obydwu mutagenów, przekraczając jego śmiertelną dawkę, czyli
ponad 2 razy więcej niż wszyscy dotychczasowi mutanci. Jego mutacja trwała kilka dni.
Gdy mutageny zaczęły działać, chłopak zaczął odczuwać ogromny ból, który wywoływał u niego agonalne wręcz krzyki. Próbował się wyrwać jednak bezskutecznie. Wszystkie siostry zebrały się wokół stołu i obserwowały chłopaka. Jego ból był ogromny. W tamtej chwili stwierdził, że można to opisać jako połączenie najmocniejszego kwasu wlewanego do otwartej, płonącej ogniem piekielnym rany, przebijanej tysiącem igieł, który dosłownie rozrywa żyły i całego człowieka od środka.
Jego ciało powoli, ale boleśnie się zmieniało. Mięsnie rosły w szybkim tempie jednak z uczuciem jakby były rozrywane. Wzrok, słuch, smak, dotyk i węch wyostrzały się do tego stopnia, że 14 latek słyszał trzepot skrzydeł przelatującej muchy niczym strzały z armaty. Jego słuch był tak wrażliwy, że zaczął „widzieć” słysząc. Za pomocą odbijanego dźwięku od przedmiotów echo-lokacji był w stanie ocenić w jakiej są odległości. Z nosa, oczu i uszu zaczęła lecieć krew. Zaczęły się wymioty. Krzyki nastolatka niosły się po całej bazie Watahy.
Kordian uświadomił sobie, że są rzeczy gorsze niż śmierć, jakie człowiek może wyrządzić drugiemu człowiekowi na przykład pobicie, zniszczenie psychiki czy też szalone eksperymenty, że w takich chwilach nie błaga się swoich oprawców czy Boga o litość, o to by przestali. Błaga się o szybką śmierć.
Jego ciało powoli nie wytrzymywało zmian, jakie w nim zachodziły. Tętno raz to rosło, raz spadało.
Aż po kilku dniach mutacji, nadeszła wybłagana przez Kordiana chwila.
Tak o to Kordian umarł po raz pierwszy…
Przebudzony w piekle chłopak był zaskoczony, gdzie jest, ujrzał dziwne miejsce. Było to piekło. Jednak było to zupełnie inne piekło niż opisywane dotąd w różnych księgach czy opowieściach. Kościół chrześcijański mocno mijał się z prawdą w opisywaniu Piekła.
Nie było to miejsce, gdzie wszędzie palił się ogień a na środku stoi kocioł, w którym gotują się dusze.
Prawdziwe
Piekło przypomina ogromne, mroczne, nieskończone wręcz miasto – labirynt zbudowane ze słupów w kształcie sześciokątów. W wielu miejscach płonie ogniem piekielnym coś w rodzaju ognistych fontann. Obok nich płoną fontanny dziwnym, czarnym płomieniem nazywanym Piekielnym Amaterasu.
Z góry spadają małe płatki śniegu.
Na środku miasta na wysokim, kilku dziesięcino metrowym podwyższeniu stoi Tron Piekielny z graniastosłup sześciokątnych, tron Króla Piekła, z którego widać wszystko co się dzieje w Piekle. Korytarzami labiryntu można dojść do nieskończonej liczby drzwi do pokoi. Są to cele potępionych dusz, które przezywają wieczną mękę. Męki w Piekle są oparte na pętli, największych pragnieniach i lękach potępionych. Dusza potępiona, nieświadomie, przez pragnienia czy strach sama podpowiada demonom jaka tortura będzie dla nich odpowiednia.
Jest stworzoną przez siebie wieczną karą, która odbywa się w pokoju w Piekle, gdzie poszczególne dusze idą na karę. Do każdej piekielnej pętli można dostać się przez określone drzwi.
Przykładowo dusza człowieka, który boi się śmierci będzie przeżywała swoją śmierć znowu i znowu aż po wieczność.
Gdy Kordian przechodził przez kolejne korytarze Piekła stała się rzecz, która nigdy wcześniej nie miała miejsca – sam
Bóg zszedł do Piekieł.
Od Zarania Czasów pojawiał się jedynie jako bezcielesny głos. Po tysiącleciach Bóg był w stanie stworzyć dla siebie fizyczną formę. Przyjął postać wysokiego, ciemnoskórego mężczyzny. Miał krótkie, czarne włosy i białą brodę, która sięgała do dolnej części podbródka, a wąsy i pod ustami były czarne. Bóg wybrał ubranie, składające się z swetrów i spodni, a do sandałów nosił skarpetki.
Spojrzał na Kordiana i powiedział:
- Śmierć nie będzie twoim katem a twą sługą. Początkiem twego wzroku a końcem twego miecza.
Zrodzony na Ziemi, trenowany w Piekle, w Niebie witany będziesz.
Będąc pomostem między Piekłem, Ziemią a Niebem staniesz się największym bohaterem i największym wrogiem ludzkości.
Twoje przeznaczenie - rosnąć w siłę dzięki nienawiści innych. A teraz wróć do świata żywych i spełnij swą misje!
Po tych słowach Kordian spytał kim jest mężczyzna i nie rozumie o co mu chodzi. Nakazał mu wyjaśnić swoje wcześniejsze słowa, jednak Bóg nie nic nie odpowiedział.
Kordian po tej rozmowie obudził się przykuty wciąż do stołu, na którym zaczęła się jego mutacja.
Kordian był „martwy” przez 8 godzin. Analija i jej siostry wciąż czuwały przy Kordianie.
I tak jego mutacja dobiegła końca. Dała mu ona nadludzką siłę, szybkość i wytrzymałość. Zwiększyła wrażliwość wszystkich zmysłów.
Chłopak nie do końca rozumiał tego co się z nim działo. Nie wierzył, że to co powiedział mu mężczyzna jest prawdą, stwierdził że to tylko wymysł w jego głowie.
Kilka dni później Mroczne siostry zastawały kolejną wspólną technikę na Kordianie – Kompresje Artefaktową. Była to technika stosowana w transporcie więźniów i torturach. Używając mocy Mroczne Siostry zmniejszają ofiarę i przemieniają w 30 centymetrowe posągi. Ból podczas przemiany można porównać do łamania wszystkich kości w organizmie. Proces odwrotny zaś do rośnięcia wszystkich kości, gdy jest się dzieckiem. Zazwyczaj po przemianie z posągu jest się nagim a ciało ofiary jest pokryte czymś w rodzaju oleju ze względu na procesy konserwacyjne podczas przemiany. Po przemianie w posąg organizm nie możne ulec uszkodzeniu, żyje choć ma wstrzymane funcie życiowe.
Technika ta była przydatna w transporcie, bo zamiast przewozić kilkudziesięciu porwanych w ciężarówce można było przewozić ich kilka tysięcy jednym pojazdem ze względu na rozmiar. A w razie jakichkolwiek kontroli, można znaleźć jedynie posążki w skrzyniach.
Kordian przetrwał łącznie 3 takie przemiany.
Mord-Sith oprócz Agielów i potężnej siły, posiadały również pewną ciekawą technikę
odwrócenia ataku przeciw jego użytkownikowi.
Na przykład, gdy Kordian zaatakował jedną z Mord-Sith mieczem, ta odwróciła wagę jego miecza przeciw Kordianowi do tego stopnia, że nie mógł go utrzymać. Innym razem rozgrzała miecz Kordiana, że nie był w stanie utrzymać w dłoniach takiego gorąca.
Ta technika działa na każdy atak, mieczem, bronią palną
Czy innymi technikami, dosłownie każdy. Przez co Mord-Sith były praktycznie nietykalny. Dlatego były tak niebezpieczne.
Spowiadanie to można powiedzieć hipnotyczne zniewolenie ofiary. Oparte jest na bezgranicznej miłości osoby wyspowiadanej do spowiadającej. Miłość ta jest tak mocna, że ofiara jest wstanie zrobić wszystko nawet poświęcić własne życie dla osoby spowiadającej, dlatego ofiara staje się niewolnikiem swojego pana.
Moc spowiadania zazwyczaj posiadają kobiety, ze związku spodniczki i spowiedniaka lub spowdnieczki i zwykłego człowieka. Ok. 80% dziewczynek posiadających te moc w pełnij nad nią panują i nie ulegają swojej mrocznej stronie. Ok. 20% dziewczynek nie panuje nad mocą i ulega mrocznej stronie swojej duszy, umysłu.
Zaś w przypadków chłopców jest odwrotnie. To zdecydowana większość chłopców traci nad sobą kontroluje i stają się bardzo niebezpiecznymi przestępcami. A tylko 20% z nich kontroluje swoje moce.
Dlatego zdecydowanie jest więcej spowiedniczek niż spowiedników, bo gdy było wiadome że urodzi się chłopiec, ciąża była przerywana przed narodzinami dziecka lub po aby zmniejszyć ryzyko ulegania chłopców mroczej stronie.
Spowiedniczka chwyta ofiarę dłonią za szyje i zazwyczaj utrzymuje kontakt wzrokowy z ofiarą choć sam dotyk wystarczy. Dlatego głównie mówi się o dotyku spowiedniczek.
Gdy spowiedniczka chwyta ofiarę za szyje i patrzy jej prosto w oczy, zarówno spowiedniczce jak i ofierze oczy zachodzą kolorem czarny. Wygląda to tak jakby źrenica rozszerzała się na całą powierzchnię oka.
Spowiadanie trwa zaledwie kilka sekund co uniemożliwia jakiekolwiek reakcje. Da się odwrócić proces wyspowiadania, ale jedynie spowiedniczka, która użyła tej mocy na ofierze może to zrobić.
Da się uwolnić taką osobę spod wpływu jednej spowiedniczki, gdy druga spowiedniczka użyje na ofierze swojej mocy a następnie ją uwolni. Spowiedniczka podczas zniewolenia swojej ofiary widzi wszystko co widziała ofiara od początku życia, dotyczy to również myśli ofiary.
Choć cześć spowiedniczek i spowiedników dołączyła do Watahy Śmierci to większość sprzeciwia się mrocznej organizacji i łączy się w coś w stylu klasztorów, w których pomagają potrzebującym, budując klasztory głęboko w lasach i na odludziu i trzymając się w cieniu.
Kordian był wyjątkowy nie tylko dlatego, że przeżył podwójną dawkę mutagenów i przez pół roku opierał się Mrocznym Siostrą, ale również dla tego, że był przez nie trenowany osobiście. Praktycznie wszyscy przyszli wojownicy byli trenowani przez wojowników Watahy niższych kast. Oczywiście Kordian również był trenowany przez innych np. przez Mord-Sith niższą stopniem, ale zaraz po Carze – Denne. Denna była wysoką blondynką, nosiła standardowy strój Mord-Sith.
Chodź głównie trenowały go same przywódczynie Watahy, trenowali go również mutanci Niżsi.
Mord-Sith wyższe stopniem odróżniały się od tych niższego stopnia wyrytymi symbolami na szyi.
Analija i jej siostry wraz z jedną z mutantek Wyższych, telepatką
Nicci – wysoka, ciemno-blondyna 27 letnia kobieta. Posiadała moce telepatii. Same Mroczne Siostry były najpotężniejszymi istotami władającymi moce telepatyczne. Jednak Nicci pomagała im w torturowaniu Kordiana.
Sama walka Kordiana z kobietami była dość nietypowa. Na zewnątrz, wokół nic się nie działo. W Sali stał Kordian naprzeciw 6 kobietom i patrzyli sobie głęboko w oczy. Jednak w umyśle Kordiana rozgrywała się prawdziwa walka o przetrwanie.
W głowie chłopca kobiety raz po raz zmieniały się w różne stwory. Dinozaury, kro Doyle i w inne zmutowane formy, przy czym Kordian cały czas by tym samym chłopcem.
Walka umysłów była tak wyczerpująca, że chłopiec padł na łóżko w sali. Tortury umysłów były regularnie.
W końcu przyszedł czas by poddać chłopca próbie
Alfy .
Alfa było to ogromne stworzenie, smok biało-szarego koloru. Nikt poza Mrocznymi Siostrami nie wie skąd się wziął. Mieczy 50 m wysokości, 160 ton wagi i 160 m długości. Jego skrzydła 85 m rozpiętości. Ogon miał długi, przyozdobiony kolcami by ranić przeciwników. Na twarzy posiadał liczne kolce wystające pionowo. Po bokach twarzy wystawały ogromne kły ciągnące się kilka metrów przed twarz. Na kłach miał obręcze przypominające kajdany co miały symbolizować posłuszeństwo wobec Watahy.
Jego zdolnościami był lodowy oddech, który natychmiast zamraża wrogów, ogniowe pociski, będące w stanie zniszczyć kilka czołgów jednym pociskiem. Potrafił również doskonale poruszać się pod wodą z ogromną szybkością jak i również latać co dawało mu możliwość walki w każdych warunkach. Jednak najgorszą z jego zdolności była zdolność kontroli nad naznaczonymi znakami mutantami. Alfa wchodził w ich umysły, łamiąc ich psychicznie i przejmował nad nimi kontrole.
Przejmowanie kontroli opiera się na kontakcie wzrokowym i dźwięku. Podczas używania tej zdolności smokowi drgały niektóre lub czasem wszystkie kolce na jego twarzy. Osoba, która została złamana przez Alfę, miała całe czarne oczy, podobnie przy spowiadaniu. Niewolnik Alfy wykonuje każde rozkazy Alfy. A kontrole nad Alfą sprawuje każda z Mrocznych Sióstr.
Gdy przyszła kolej Kordiana, chłopak zostały skuty i rzucony na kolana, przed Alfę. Ogromna istota próbowała złamać chłopaka jednak ten nie poddawał się. Na to wszystko patrzymy przywódczynie organizacji, przyjaciele Kordiana: Oscar i Rita i część Mord-Sith. Rita krzyczała próbując wesprzeć chłopca:
- Walcz! Walcz! Walcz Kordian!
Chłopak oparł się woli Alfy po czym stracił przytomność. Kordian był poddawany tej próbie kilka razy aż do momentu
złamania.
Rozdział III - "ZŁAMANIE"
Kilka dni po nie udanej próbie przejęcia kontroli nad Kordianem przez Alfe przyszła pora na
złamanie fizyczne Kordiana.
Złamanie dzieli się na 2 etapy –
fizyczne i psychiczne.
Złamanie Fizyczne jest w momencie uszkodzenia ciała przyszłego żołnierza Watahy do tego stopnia, że nawet najlepsi lekarze świata nie byliby w stanie mu pomóc. Wtedy z pomocą przychodzą nie szablonowe, mordercze metody leczenia organizacji. Gdy ludzie Watahy uzdrowią ofiarę, ta w ramach wdzięczność wypowiada słowa
przysięgi, która nakazuje służyć swoim panią aż do końca swych dni.
I
złamanie psychiczne, pojawia się w chwili gdy przyszły sługa Watahy doświadczył tak strasznych odczuć, widoków, dźwięków i bólu, że jego psychika zostaje doszczętnie zniszczona i zaprzestaje walki, porzuca swoje dotychczasowe przekonania, zasady jakimi kierował się w życiu i znowu powtarza przysięgę, która umacnia jego posłuszeństwo by tylko przestać czuć ból m. in. podczas morderczych treningów.
W większości przypadków u ofiar najpierw występuje złamanie psychiczne a następnie fizyczne dla przypieczętowania złamania osobowości ofiary. Oba procesy trwają nie dużej niż 3 tygodnie.
Jednak inaczej było w przypadku Kordiana, który opierał się
pół roku.
Przez ostatnie pół roku Kordian, Rita i Oskar bardzo się zżyli. I choć Oskar i Rita zostali złamaniu
po kilku tygodniach od trafienia do organizacji w momentach gdy Kordian potrzebował pomocy, nie wahali się ruszyć mu z pomocą.
Kordian również pomagał im jak tylko mógł. Cała trójka, choć nie byli rodziną, traktowali się jak rodzeństwo. Być może przez to, że wszyscy przechodzili dokładnie top samo. To samo cierpienie, ten sam ból.
Podczas jednego z pojedynków między Kordianem a Mrocznymi Siostrami, Kordian przegrał. Nie była to nowość, gdyż nigdy z nimi nie wygrał. Jednak tym razem jego przegrana miała inne konsekwencje.
Analija stanęła za plecami Kordiana i użyła pewnego, silnego chwytu by chłopak nie mógł się wyrwać. Potem użyła dźwigni na jego karku. Następnie szybkim, zdecydowanym ruchem przekręciła jego kark, ale w taki sposób że Kordian nie umarł a miał przerwany rdzeń kręgowy co spowodowało paraliż całego ciała od szyj w dół. To było
złamanie fizyczne.
Wydawać by się mogło, że dla niego to już koniec. Alice skonsultowała go z jednymi z najwybitniejszych lekarzy świata, ale każdy tylko potwierdzał wyniki badań. Paraliż do końca życia. Jednak nie dla przyszłego żołnierza Watahy Śmierci.
Mroczne siostry zaproponowały chłopakowi pewien układ. One go „poskładają” a on złoży przysięgę całkowitego posłuszeństwa. Kordian wahał się kilka dni jednak w końcu uległ i zgodził się na warunki.
Godzinę przed zabiegiem przywracającym mu kontrole nad ciałem Kordian zgodził się i złożył przysięgę. Tydzień później po kilku rehabilitacjach Kordian co ciekawe w pełni powrócił do dawnej sprawności fizycznej.
Kolejny tydzień później podczas jednego z morderczych treningów pod nadzorem wszystkich sióstr Kordian padł z wyczerpania. Od pół roku walczył nie tylko z żołnierzami organizacji, ale i ze swoimi myślami. Zastanawiał się czy ulec i służyć swoim mistrzyniom tylko by mieć spokój.
Kordian padł na kolana i z pustym, zmęczonym spojrzeniem wypowiedział słowa przysięgi wiecznego posłuszeństwa organizacji:
-
Służyłem i będę służył!
To było
złamanie psychiczne. Po tym oznajmieniu przywódczynie Watahy zabrały chłopaka do sali Alfy i tam zwołały wszystkich żołnierzy.
Przy wszystkich oznajmiły:
-
O to nadeszła ta długo wyczekiwana chwila! Kordian, chłopiec, który skutecznie opierał się naszej mocy przez pół roku w końcu uległ! Dzisiaj skończyła się jego bezsensowna walka! Dzisiaj ulegnie woli Alfy i rozpocznie nasze marzenie!
Rita i Oskar nie mogli uwierzyć, że ich przyjaciel po tak długiej walce uległ, chodź dobrze wiedzieli, że będzie musiało do tego dojść.
Kobiety rzuciły chłopaka przed Alfe, przykuwając go do podłogi kajdanami. Alfa zaczęła wpływać na chłopca.
Analija skierowała miecz w stronę Alfy i mówiąc do Kordiana:
-
Alfa kontroluje wszystkich, każdy za nią podąży! Ten kto kontroluje Alfe, kontroluje wszystkich! – kierując miecz w stronę Kordiana, jakby wskazując Alfie Kordiana – A przeciwko tej mocy nic nie znaczysz – przykładając miecz do szyj chłopaka.
Igły na twarzy Alfy drgały, Kordian zaczął rzucać się po ziemi, okładając swoją twarz własnymi rękami. Łapał się za głowę, uszy, zatykał dłońmi oczy, wrzeszczał.
Aż po kilku minutach walki Kordiana opanował dziwny, straszny nawet spokój, jego oczy spowiła całkowita ciemność, nawet białka oczu. Następnie uklęknął na jedno kolano w stronę Mrocznych Sióstr i Alfy i spokojnym głosem:
-
Czekam na rozkazy moje mistrzynie .
Analija głaszcząc chłopca po twarzy odparła:
-
Już niedługo moje dziecko, już nie długo .
Następnie stuknęła dwoma palcami w czoło Kordiana po czym chłopak zemdlał.
By przypieczętować posłuszeństwo Kordiana kobiety przykuły go do stołu, na którym wycinały chłopakowi znamiona. Podpięły mu elektrody do głowy i rażąc go prądem chodziły wokół stołu, każda z czerwoną książką ze złotą gwiazdą na okładce. Czytały pojedyncze słowa i wypowiadały je na głos:
-
Желание (Zhelaniye) – Analija,
-
Ржавый (Rzhavyy) – Konstancja,
-
Семнадцать (Semnadtsat) – Hana,
-
Рассвет (Rassvet) – Cara,
-
Рассвет (Pech) – Alice,
-
Девять (Devyat) – Alice,
-
Добросердечный (Dobroserdechnyy) – Cara,
-
Возвращение на родину (Vozvrashcheniye na rodinu) - Hana,
-
Один (Odin) - Konstancja,
-
Грузовой вагон (Gruzovoy vagon) – wszystkie razem.
Kordian krzyczał, wyrywał się jednak to nic nie dawało. Przez jego ciało a szczególnie głowę przechodził prąd o napięciu kilkuset woltów, przeżył to dzięki mutacji.
Cały proces to uwarunkowanie – gdy tylko Kordian usłyszy te słowa wypowiedziane w odpowiedniej kolejności, natychmiast przypomni sobie o przysiędze a jego umysł znowu nakaże mu służyć mistrzyniom. To coś w rodzaju bezpiecznika, zabezpieczenia, tylnej furtki.
Mroczne siostry by sprawdzić jak potężny jest Kordian, gdy włada nim Alfa, zorganizowały pojedynkę z mutantami niższych kast. Choć wynik był przesądzony jeszcze przed rozpoczęciem walki, Kordian zaskoczył swoje przywódczynie. Po zaprzysiężeniu służby organizacji Kordian stał się jeszcze szybszy, silniejszy, bardziej zabójczy, bardziej skuteczny.
Z każdym z kim walczył zrobił dokładnie to samo. Pobił, upokorzył i zabił. Nie miał litości dla nikogo, nawet gdy jego przeciwnicy błagali o darowanie życia.
Kordian po tym jak poddał swój umysł Alfie, zaczął brać udział w misjach. Cała drużyna 107 wyruszała na misje. Na każdej robili to samo: znajdywanie, polowanie i porywanie osób od 10 do 36 wieku. Tych którzy wchodzili im w drogę zabijali bezlitośnie w najbrutalniejszy sposób. Kordian jako jeden z najlepszych o ile nie najlepszy wojownik Watahy nie miał litości dla nikogo. Polowania odbywały się na różnych kontynentach.
Kordian stał się tak idealną maszyną do zabijania, że dołączył do elitarnego oddziału Watahy Śmierci –
7 Mistrzów Miecza Krwawej Mgły. Wszędzie tam, gdzie się pojawiali, pojawiała się też gęsta mgła dzięki wspólnej technice Mistrzów Miecza, stąd nazwa. Mgła ta służyła im do kilku celów. Od znaku rozpoznawczego, przez wyciszenie terenu nią pokrytego, dzięki czemu jest w niej ogromna cisza, w której potrafią poruszać się tylko mistrzowie a ich wrogowie nie są w stanie określić skąd nadejdą ataki, aż po zatrzymanie dźwięku we mgle i nie pozwolić mu się wydostać na zewnątrz.
7 Mistrzowie Miecza są na równi w kaście z Zimowymi Żołnierzami.
Kordian po złamaniu wziął udział w
ok. 290 misjach na różnych kontynentach. Podczas nich zabił
ok. 362 ludzi. Zabijał każdego – kobiety, dzieci, starców i schorowanych ludzi. Jego tortury były tak wymyślne i straszne, że mało kto je przeżywał. Były tak straszne, gdyż sam był uczniem najlepszych tortur przywódczyń Watahy.
Nawet złamani i przejęci przez Alfe potrzebowali przerwy od umysłu Alfy by nie przeciążyć zbyt mocno organizmu. Im dłużej Alfa miała kontrole nad żołnierzem tym żyły na głowie stawały się bardziej widoczne. To znak, że żołnierz musi odzyskać świadomość. Słabe umysły były kontrolowane
od 4 do 7 miesięcy. Kordian walczył z Alfą pół roku więc jego umysł był na tyle silny by wyrwać się spod wpływu Alfy
po 2 miesiącach od złamania.
Chwile po wyrwaniu nie pamiętał co robił przez ostatnie na 2 miesiące, jednak pom kilku minutach odzyskał pamięć. Zdał sobie sprawę co zrobił. Przypomniał sobie tych wszystkich ludzi który mordował i torturował. Jego ofiary nie pozwalały mu odetchnąć nawet w snach.
Im więcej sobie przypominał tym bardziej zapadał się w swym szaleństwie.
Dopiero po kilku tygodniach mógł jakkolwiek funkcjonować. I choć Rita i Oskar byli złamani dużo wcześniej i posiadali słabsze umysły niż Kordian to udało mu się wyrwać ich spod wpływu Alfy i przekonać ich do przeciwstawiania się swoim mistrzyniom.
Z każdym dniem Kordian przypominał sobie coraz więcej. Widział w snach jak pali całe wioski w różnych częściach świata, widział, jak zabija rodziców małej Elli, widział jak żywcem palą przywiązaną do krzesła Marianne. Słyszał jej krzyki.
Postanowił więc to zmienić. Na kolejnych misjach jego drużyna trzymała się z tyłu każdego wypadu. Miało to ułatwić sabotaż misji. Gdy inni żołnierze porywali, zabijali i palili domy, drużyna 107 trzymała się z tyłu by wyczuć moment i zabić swoich niechcianych towarzyszy. Zaatakowani od tyłu żołnierze Watahy nie mieli szans na obronę. Zwłaszcza, że Kordian specjalizował się w cichych zabójstwa. Zdobył te umiejętności podczas samotnych polowań na pojedynczych ludzi, którzy przeszkadzali organizacji.
Gdy wymordowali cały swój oddział kontynuowali podpalanie domów, aby nie wzbudzać podejrzeń jednak za nim ogień pochłonął każdy budynek wyprowadzili wszystkich domowników i skierowali ich do sprzymierzeńców spoza Watahy. Po powrocie do bazy na Saharze, zdawali raport kłamiąc, że wszyscy z ich oddziału zginęli w wyniki wysokiego oparu przyszłych ofiar i przeżyli tylko oni. Sprowadzali tylko kilka ofiar z kilkudziesięciu b być nadal skuteczni i by dalej byli wysyłani na misje. Tak postępowali na każdej misji, gdy nie byli pod kontrolą Alfy.
Jednak pewnego dnia, gdy Kordian wracał z pola treningowego umieszonym pod bazą, usłyszał rozmowę Mrocznych Sióstr i Rity. Nie wierzył w to co słyszał. Rita podawała imiona, nazwiska ludzi obronionych przez drużynę 107 i ich rodzin. Podała miejsca, gdzie ich skierowali. Ten ruch ze strony 107 oburzył przywódczynie Watahy. Kordian nie mógł uwierzyć, że mimo tylu cierpień jakie razem przeżyli, Rita godnie służy swoim panią. Jednak już nie miał wątpliwości. Rita zdradziła. Nie wiedział co z tym zrobić. Nie powiedział o tym nikomu, samemu zastanawiając się co zrobić dalej.
Na kolejnych misjach Kordian celowo zmienił miejsca skierowań kolejnych ofiar w obawie, że jego mistrzynie będą chciały w akcie zemsty zabić tych których uratował. Rita zrozumiała co robi Kordian, więc wzięła go na stronę i spytała co on robi. Chłopak dał jej do zrozumienia, że słyszał jej zdradeńczą rozmowę jednak dziewczyna nic sobie z tego nie robiła i po chwili oboje wrócili do swoich zajęć.
Po powrocie z misji Kordian i Rita zostali sami n a dużej sali przeładunkowej. Kordian spytał:
- Powiedz, Rita, dlaczego? Słyszałem Twoją rozmowę z Siostrami i wiem co robisz. Tylko nie wiem, dlaczego.
Rita tylko spojrzała i na niego i odpowiedziała krótko:
- Każdy z nas ma jakiś cel.
- Ale w jakim celu mówisz Siostrom co robiliśmy na poprzednich misjach po przebudzeni? – Nerwowo spytał Kordian.
Rita odchodząc tylko odburknęła, że to nie jego sprawa. Więc Kordian chwycił ją za rękę w celu wyjaśnień. Rita odepchnęła Kordiana i wyciągnęła ostrze z kieszeni. Ruszyła do ataku. Kordian zobaczył błysk sztyletu i natychmiast wyciągnął swoje ostrze z pudełka obok. Kordian i Rita starli się w zwarciu. Wymienili kilka ciosów w głowę i korpus następnie Rita przeszła do większej ofensywy pozbawiając Kordiana sztyletu. Rzuciła nim o ściana a następnie, gdy ten próbował wstać chwyciły go od tyłu za szyje i zaczęła podduszać. Kordian mając jeszcze dużo siły spytał:
- No dlaczego?! Powiedz mi do jakiej cholery to robisz?!
- W krótce sam się przekonasz – wykrzyczała Rita – Już nie długo dowiesz się wszystkiego!
Po tych słowach Kordian zrzucił Rite a następnie zaczął natarcie. Jego ataki były szybkie i praktycznie zawsze dochodziły do celu. Rita raz za razem przyjmowała ciosy na korpus i co jakiś czas oddawała Kordianowi. Spływająca krew z jej czoła pobudziła ją i przekonała do wyciągnięcia miecza. Kordian zrobił to samo. Choć Rita atakowała z całych sił, żadne z nich nie walczyło z zamiarem zabicia. I choć Rita należała do najlepszej drużyny Watahy Kordian był zdecydowanie potężniejszy, jednak nie wykorzystywał tej przewagi zbyt mocno ale dominował w walce.
Całe zajście, od rozmowy po walkę obserwowały Mroczne Siostry i Oskar. Siostry obserwowały z góry. Oskar stał w drzwiach wejściowych.
Oskar dowiedział się co robiła Rita i dlaczego wywiązała się walka między nią a Kordianem. Rita i Kordian wiedzieli od samego początku, że obserwuje ich Oskar. Jednak Mrocznych Sióstr nie zauważyli.
Gdy walka dobiegła i końca, wiadomym było, że wygrał Kordian. Cała trójka spojrzała po sobie. Wymienili porozumiewawcze spojrzenia i rozeszli się w trzy różne strony.
Kordian wiedział, że choć cała trójka nie ma 16 lat to Oskar coś czuje do Rity. Nie wiedział co dokładnie, czy to prawdziwa i głęboka miłości mimo młodego wieku czy tylko mocniejsze zauroczenie. Wiedział jednak, że to uczucie prawdziwe i mocne. Oskar wiedział, że Kordian wie. Może dlatego Oskar nie zaatakował Rity tak wprost, jeśli chodzi o donoszenie Siostrom.
Gdy ponownie Kordian stracił wolną wolę, na rzecz Alfy znowu zaczął mordować. Za nim trafił do Watahy był słabeuszem pod każdym względem, zawsze we wszystkim był najgorszy, zawsze przegrywał, nic nie umiał. Jednak w momencie, gdy Alfa nim kierował w końcu znalazło się coś co robi dobrze, najlepiej ze wszystkich ludzi Watahy –
zabijanie.
Choć stracił swój umysł, to wymyślał kolejne bolesne, ale i skuteczne tortury i wymyślał kolejne taktyki na swoich wrogów. Pewnego razu wyruszyli na kolejną misje, tym razem do Polski. A dokładniej do
Białego Sadu – większej wsi na południ Polski. Mieli ten sam cel. Zabrać jak najwięcej nowych rekrutów nie pozostawiając żadnych śladów, żadnych świadków.
Zaatakowali przed świtem. Wyrywali dzieci i niektórych dorosłych z łóżek i w samych piżamach wywlekli przed ich domy. Pozostałych domowników zabijali bezszelestnie. Jednak ku zdziwieniu żołnierzy, duża cześć mieszkańców wsi zerwała się i z odwagą w sercach stawiali skuteczny opór najeźdźcom. 4 żołnierzy z oddziału wspomagającego drużynę 107 zginęło z rąk grupki przeciwników. Byli oni jednak niższą rangą więc ich strata nie zrobiła wrażenia na Kordianie.
Chłopak widząc, że reszta jego kompanów nie radzi sobie z „chłopami” uzbrojonymi w widły, siekiery i może 2 strzelby myśliwskie postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. Sam wyruszył na tłum wściekłych ludzi, trzymając w dół skierowany miecz. Gdy klinga jego miecza spotkała pierwszą ofiarę i jego towarzysze i jego przeciwnicy nie dowierzali w to co widzą. Patrzyli jak jeden chłopak dosłownie zarzyna ludzi jak bydło. Był tak szybki, że wzrok wrogów nie nadążał za jego mieczem. Gdy słońce było już wysoko na niebie, masakra w wyniku szału bojowego Kordiana skończyła się.
Choć misja się powiodła, to mieli zabić tylko tylu ludzi ilu będzie trzeba to wieś po tym zdarzeniu opustoszała. By nie postawiać śladu, Kordian rozkazał spalić wieś doszczętnie. Jednak drużyna 107 popełniła jeden, ale skandaliczny błąd. Pozostawili świadków całego zdarzenia, mieszkańców sąsiednich wsi, którzy tego ranka przybyli po zakupy lub odwiedzić przyjaciół. To co tam zastali, zmroziło im krew w żyłach.
Najeźdźcy nie wiedząc, że między drzewami kryją się sąsiedzi ich ofiar, powoli zbierali się do wymarszu z wioski. Sąsiedzi z innych wsi po zobaczeniu całego zdarzenia i wiedząc kim jest Kordian, nadali mu nowe imię czy pseudonim, który potem był z nim nie odłącznie na każdej misji, i w sumie Kordianowi nie przeszkadzało. Od tamtego zdarzenia był znany jako
Rzeźnik z Białego Sadu lub w innym języku
Rzeźnik z Blaviken.